Wtorek, 24 stycznia 2012 · dodano: 24.01.2012 | Komentarze 1
Salamandra plamista to zwierzę wyjątkowo wilgociolubne. Prowadzi samotny tryb życia, chociaż kilka, a nawet kilkadziesiąt osobników może zimować w jednym miejscu. Jej aktywność przypada na noc.Dzień zwierzę to zazwyczaj spędza pod kłodami, w norach, rozpadlinach i wykrotach. Kryje się także pośród mchu. Na łowy wychodzi tylko nocą lub w ciepłe pochmurne i deszczowe dni. Nie znosi upałów (jest wtedy nadzwyczaj osowiała i apatyczna).
Wszystko się zgadza. Najpierw do dziadków na herbatkę, a później zrobiłem z mamą małe kółko po Wrocławiu. Wyszło więcej km niż zwykle :)
Poniedziałek, 23 stycznia 2012 · dodano: 23.01.2012 | Komentarze 2
Trochę byłem tutaj nieobecny, a było to spowodowane tym, że umyłem rower i nie chciało mi się go brudzić, skoro niedługo i tak będę musiał go rozkręcić. Ratowałem się bieganiem i siłownią.
b3-7,77 zapomniałem jaki puls, ale już jest lepiej i tak nie szaleje
Dzisiaj po siłowni pojechałem do dziadków na ciastko. Jechałem przez park zachodni i tam podjechałem sobie na bunkier, coby sprawdzić, czy wszystko jest ok i się nie rozsypuje. Wracając uciekałem przed deszczem, nawet zdążyłem.
A tak się prezentuje rower - nowy widelec, nowa korba i nowe pancerze:
Sobota, 7 stycznia 2012 · dodano: 07.01.2012 | Komentarze 5
W tym tygodniu zmieniłem opony - smart samy poczekają na suszę. Na przód założyłem prawie nową Kendę Koyote 2.1, na tył nowego Kellysa Grippena 2.1, razem 1,5 kg gumy. Przy okazji zdjęcia kół odpowietrzyłem hamulce no i jest o wiele lepiej.
Jeszcze z technicznych kwestii, to przerzuciłem się z imageshack na picasę, kompresja była zbyt duża.
W środę i czwartek biegałem, w piątek leczyłem obolałe mięśnie :P. b1-5,46 km, 00:32, puls wariuje :D Myślałem, że zgubiłem klucze w parku, na szczęście znalazły się w domu. b2-6,55 km, 00:47, 173 bpm
Przy muzyce o wiele lepiej się biega, ale komórkowy gps zawiódł - ze śladu wynikało, że przebiegłem maraton po Wrocławiu :(
Dzisiaj dopiero na Głównej skapnąłem się, że zapomniałem lampek i chyba dlatego wróciłem do domu przed zmrokiem. Później spotkałem evo z fr.org, pojechaliśmy razem kawałek, a później mi uciekła, a ja skręciłem do lasu.
Nowe oponki idą jak burza w błocie. Podjechałem na Wiśniową Górę, nawet nie było tak źle oprócz tego, że wyczerpała mi się bateria w GPSie. Przeszedłem na awaryjny komórkowy gps, w domu połączyłem dwa ślady i muszę przyznać, że się zrehabilitował po czwartku. Później na górkę w Brzezince i wróciłem przez las do domu.
Wtorek, 27 grudnia 2011 · dodano: 27.12.2011 | Komentarze 1
Plan był prosty - wykonać test z książki Friela i wrócić do domu przez Lutynię. pierwszy punkt się udał, drugi już nie. Polna droga zarosła, musiałem zawrócić i dojechać asfaltem do Wrocławia.
Z testu wynikło, że moje tętno na progu mleczanowym wynosi około 185 uderzeń na minutę.
Do domu wróciłem o 16:24 i wszelkie straty kalorii uzupełniłem bigosem :D
Piątek, 16 grudnia 2011 · dodano: 22.12.2011 | Komentarze 3
Prawdziwie bojowy chrzest kurtki i ochraniaczy na buty. W jedną stronę sucho, a w drugą w deszczu i nocą. Byłem właściwie suchy, dopóki nie wyprzedziła mnie ciężarówka na moście koło domu. Po powrocie zabrałem się za pieczenie pierniczków.
Niedziela, 11 grudnia 2011 · dodano: 11.12.2011 | Komentarze 6
Oprowadziłem Pilona z fr.org po fajniejszych miejscach po tej stronie Wrocławia (tak myślę), na szczęście zostało kilka fajnych miejscówek do zobaczenia.
W programie wycieczki kolejno były: *taka fajna ścieżka na wjeździe do lasu (no i wyszło fajnie, bo na początku jechało się po modrzewiowych igłach, później po szronie, trawie i błocie) *Lisie Jamy (ścieżka koło paśnika) *część ścieżek w Lesie Mrozowskim *pałac w Wojnowicach
ścieżka w Lesie Mrozowskim
widoczek w drodze powrotnej
Dzisiejsza jazda była okazją do kilku testów - kurtka, bluza termoaktywna i ochraniacze na buty się sprawdziły :). Dodam jeszcze, że jazda "raz w weekend" nie zdaje moim przypadku egzaminu, trzeba zacząć robić coś więcej, albo będzie kiszka w kwietniu, a nie maraton :D.