Wtorek, 27 grudnia 2011 · dodano: 27.12.2011 | Komentarze 1
Plan był prosty - wykonać test z książki Friela i wrócić do domu przez Lutynię. pierwszy punkt się udał, drugi już nie. Polna droga zarosła, musiałem zawrócić i dojechać asfaltem do Wrocławia.
Z testu wynikło, że moje tętno na progu mleczanowym wynosi około 185 uderzeń na minutę.
Do domu wróciłem o 16:24 i wszelkie straty kalorii uzupełniłem bigosem :D
Piątek, 16 grudnia 2011 · dodano: 22.12.2011 | Komentarze 3
Prawdziwie bojowy chrzest kurtki i ochraniaczy na buty. W jedną stronę sucho, a w drugą w deszczu i nocą. Byłem właściwie suchy, dopóki nie wyprzedziła mnie ciężarówka na moście koło domu. Po powrocie zabrałem się za pieczenie pierniczków.
Niedziela, 11 grudnia 2011 · dodano: 11.12.2011 | Komentarze 6
Oprowadziłem Pilona z fr.org po fajniejszych miejscach po tej stronie Wrocławia (tak myślę), na szczęście zostało kilka fajnych miejscówek do zobaczenia.
W programie wycieczki kolejno były: *taka fajna ścieżka na wjeździe do lasu (no i wyszło fajnie, bo na początku jechało się po modrzewiowych igłach, później po szronie, trawie i błocie) *Lisie Jamy (ścieżka koło paśnika) *część ścieżek w Lesie Mrozowskim *pałac w Wojnowicach
ścieżka w Lesie Mrozowskim
widoczek w drodze powrotnej
Dzisiejsza jazda była okazją do kilku testów - kurtka, bluza termoaktywna i ochraniacze na buty się sprawdziły :). Dodam jeszcze, że jazda "raz w weekend" nie zdaje moim przypadku egzaminu, trzeba zacząć robić coś więcej, albo będzie kiszka w kwietniu, a nie maraton :D.
Sobota, 3 grudnia 2011 · dodano: 03.12.2011 | Komentarze 6
Plan zakładał zawitanie do Świdnicy Polskiej no i wszystko szło zgodnie z planem. Po raz pierwszy w tym roku zatrzymałem się w Skałce, żeby uwiecznić na zdjęciu młyn.
Później przejechałem Bystrzycę, pojechałem kawałek szosą i wjechałem w polną drogę. Miał być tam punkt widokowy, spodziewałem się, że będzie stamtąd widać Ślężę, ale nie było.
Pojechałem dalej, ale się zatrzymałem, bo na polu stały sarny, a i chmury przybrały ciekawą formę.
A na tym zdjęciu jest też księżyc.
A na tym chmury są chyba rozmyte przez wiatr, prawie przybrały formę chmur soczewkowatych.
Takie krajobrazy towarzyszyły mi przez większość trasy.
Jak się okazało - Ślęża była calutka schowana za drzewami. Zatrzymałem się, żeby się zorientować, ale wiatr potargał mi mapę :/. I tak była już nieźle rozpuszczona. Podjechałem kawałek bliżej Ślęży, ale słupy energetyczne psuły mi kadr, więc podjechałem jeszcze bliżej, w międzyczasie pogonił mnie pies. W wyniku nagłego przypływu adrenaliny, skurcz mięśnia palca spowodował, że przerzutką wygiąłem łańcuch. Z przeskakującym łańcuchem podjechałem bliżej, ale znowu mi budynki zasłaniały i tym sposobem dojechałem do Sobótki... nie no, do A4. Zrobiłem zdjęcie i wróciłem do domu przez Kąty Wrocławskie. 30 km na przełożeniu 3x8 :D
Nowa Wieś Kącka i Kąty Wrocławskie
A do łańcucha trzeba kupić spinkę. Dodam jeszcze, że dobiłem do 4000km w tym roku.
Czwartek, 1 grudnia 2011 · dodano: 01.12.2011 | Komentarze 0
Do lasu wjechałem tak jak zwykle, ale skręciłem w drogę, która mnie zainteresowała zeszłej niedzieli. Prowadzi do takiego poletka (to po lewej jest już zakropkowane na czerwono)
A dalej całkiem fajną ścieżką dojeżdża się do Wilkszyna. A to już Wilkszyn:
Później pojeździłem na Wiśniowej Górze - 3,5 podjazdu na cięższym przełożeniu i 7 na lżejszym.