Dane wyjazdu:
12.60 km w
01:35 h
7.96 km/h:
HR max:197 (
96%)
HR avg:178 (
87%)
Podjazdy: m
Rower:
Kross Level A4
Jel-Car MTB
Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 12.05.2013 | Komentarze 0
Wstałem o szóstej, zjadłem PRO-jogurt z płatkami owsianymi, ziarnami, orzechami i suszonymi owocami. Ogarnąłem radar i prognozę. Co ciekawe, w Jeleniej Górze miała być lepsza pogoda niż we Wrocławiu. Podjęliśmy decyzję o wyjeździe, rozkręciłem rower i zapakowałem go do bagażnika. Na miejscu byliśmy około 10. Do biura zawodów nie było kolejki, zapisałem się i odebrałem pakiet startowy.
W pakiecie był żel Enervit o smaku coli, baton Enervit, próbka płynu do płukania NIKWAX, ulotka Train With Watts no i oczywiście numer na kierownicę – 467. Mama zauważyła, że kiedyś miałem podobny – na BM Wrocław ’11 jechałem z 461, dobry znak?
Spotkałem jeszcze Rafała z WFu, i jego towarzysza podróży, następnie zameldowałem się u prowadzącego :>. Około 11: 30 ruszyliśmy objechać trasę, przez to, że byłem bardzo ambitny i chciałem przejechać każdą przeszkodę, trochę brakło nam czasu. Objechaliśmy tylko połowę pętli. Będzie ciekawiej, pomyślałem. O 12 zaczęła się jazda na czas mężczyzn, zawodnicy robili jedno okrążenie, które decydowało o jutrzejszej kolejności startów na Akademickich Mistrzostwach Polski. W oczekiwaniu na Jel-Car MTB oglądałem kwalifikacje, robiłem zdjęcia, oglądałem stoisko Shimano. Pod koniec słońce zaszło całkiem za chmury i zaczął padać deszcz. Na tyle mocno, że schowałem się w samochodzie. Do 15 trasa była już ładnie rozjeżdżona, a do tego jechałem w większym błocie niż Marek Konwa, no po prostu nie było szans, żebym pobił jego 12 minut…
Okazało się, że jestem tam najmłodszy i powinienem właśnie siedzieć i uczyć się do matury. Startowaliśmy bez odstępów, pierwsze parędziesiąt metrów jechaliśmy w zwartej grupie. Dopiero pierwszy błotnisty podjazd rozciągnął stawkę. Dalej na rozwidleniu wybrałem ścieżkę ze zjazdem po schodkach, dzięki czemu wyprzedziłem ze dwie osoby. Dojechałem do ścianki, która na zdjęciach w ogóle nie wygląda na stromą. Za pałacem zaczęła się według mnie najciekawsza część – ogólnie jazda po głazach. Bloki zalepiły mi się błotem, miałem problemy z wpinaniem. Na jednym dropie noga ześlizgnęła mi się z pedała, przez co zaliczyłem lądowanie kulami na nosie siodełka D: Później było to, czego nie zdążyłem objechać na treningu, jakieś błotne rynny i uskoki między skałami, w większości się ześlizgiwałem, wstyd ;). Jakoś doturlałem się do bardzo ładnie położonej strefy bufetu – z widokiem na Jelenią Górę. Znowu ścianka, z rękami już było ciężko. Znowu głazy, trochę się nakręciłem, a do tego miałem zaparowane okulary i nie do końca widziałem, co zjeżdżam. Chyba mniej prowadziłem, niż na poprzednim okrążeniu. Następnym razem jadę z opaską na oczach. Kawałeczek asfaltu i dosyć stromy podjazd, który podjechałem tylko i wyłącznie dzięki dopingowi mamy. Gdzieś koło pałacu dostałem dubla, ale i tak byłem zadowolony, że przynajmniej półtora okrążenia zrobiłem. Na tej drugiej części znowu sporo sprowadzałem, bufet i meta.
W kategorii U-23 byłem czwarty z czasem 1:01. Teraz wszyscy mi będą mówić, że czwarte miejsce to najgorsze, bo niewiele do podium zabrakło. Nooo, niewiele, gdybym pojechał 20 minut szybciej :D. Ale ostatni też nie byłem, w U-23 było sześciu zawodników.
Świetnie się bawiłem, pomimo błota, za którym nie przepadam. Dawno się też tak nie ujechałem. Trasa ciekawa, dobrze oznakowana, wszędzie byli sędziowie. Jakbym miał się doszukiwać czegoś na minus, to nie było myjki. Ze strat w sprzęcie, tylko rower do czyszczenia i lekko wygięta tarcza hamulcowa. Już nie mogę się doczekać Złotego Stoku za tydzień.
Zdjęć kilka
najpierw z czasówki AMP
nowinki shimano
Można było pobawić się ultegrą di2...
...pomacać klamki hamulcowe z Servo Wave...
i wypróbować przerzutkę SLX z wihajstrem.
BTW, widziałem, że sporo ludzi jeździ na axonach.
A to już Jel-Car MTB