Ten blog prowadzi tajemniczyjogurt z miasta Wrocław. Z bikestats przejechałem już 21369.63 km

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Dane wyjazdu:
74.27 km w 05:35 h
13.30 km/h:
HR max:186 ( 91%)
HR avg:
153 ( 75%)
Podjazdy:
m
Rower:Kross Level A4

objazd BM z Kondziosem230

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 10.04.2012 | Komentarze 2

Po świątecznym barszczu ruszyłem z Konradem na rower. Najpierw objechaliśmy kilka ścieżek nad Stawem Pilczyckim i zrobiliśmy przerwę na zdjęcie pod stadionem.

Dalej do Lasu Mokrzańskiego, później Mrozowskiego, gdzie spotkaliśmy dzika. Konrad niby wyciągnął telefon, żeby zrobić mu zdjęcie, ale nieopatrznie włączył kalkulator. Eh ten mat-fiz...

Później poobijaliśmy się trochę gałęziami i wyjechaliśmy na wolną przestrzeń.

Ze "szczytu" było widać Ślężę, Wzgórza Trzebnickie i koiny zakładów chemicznych w Brzegu Dolnym.

Wjechaliśmy do lasu i pojawił się pierwszy, lekko techniczny, zjazd. Później krótki podjazd na Wieżycę, gdzie zostaliśmy oblani wodą :D.



Zjazd i podjazd na pierwszą górkę, ale od innej strony. Pierwszy raz udało mi się tam podjechać, co prawda pod koniec już nawet nie siedziałem na siodełku, bo mi przednie koło odrywało się od gruntu. Krótka przerwa na zdjęcia, no i musiałem zjechać ściankę, bo wstyd by było mieć zdjęcie jak sprowadzam rower.





Bywały problemy z orientacją. Tutaj nawigator przy pracy.


Po ogarnięciu tych trudniejszych zjazdów zmierzyłem się z kałużą. Niestety "coś" zatrzymało moje koło i złapało za stopę, przez co nie mogłem jej wypiąć. Udało mi się wypiąć drugą, ale przeważyłem się na nie tę stronę co trzeba i wylądowałem rękoma w jakiejś dziwnej substancji (nie wąchałem tego, bo im mniej się wie, tym lepiej się śpi). Po doprowadzeniu mnie do względnej czystości pojechaliśmy dalej, przez Miękinię, Klękę i Łąkoszyce do Lasu Mrozowskiego.

Przejechaliśmy rowy, miejscami pogłębiliśmy je i utrudniliśmy, coby się wszystkie rowery z przyczepkami potopiły. Później pojeździliśmy mniej-więcej po trasie maratonu i znaleźliśmy słynny zjazd niezgody. Na premii górskiej byłem drugi, nie jest źle.




Całkiem fajny, tylko już trochę rozjechany przez "nieumiejących". Czas nas trochę gonił, więc skróciliśmy trochę asfaltem. Ale już w Lesie Mokrzańskim jechaliśmy po trasie (przez Wiśniową Górę) do mety i dalej Na Pilczyce.



Dzięki za wspólną jazdę!


Komentarze
tajemniczyjogurt
| 19:46 sobota, 14 kwietnia 2012 | linkuj Zawsze mogło być gorzej :). A już myślałem, że nie będą mi się takie sytuacje zdarzać :D
fotoaparatka
| 19:42 sobota, 14 kwietnia 2012 | linkuj Ach te SPD-ki ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa yniem
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]