Dane wyjazdu:
49.93 km w
03:02 h
16.46 km/h:
HR max: (
%)
HR avg: (
%)
Podjazdy: m
Rower:
Wrocław-Wojnowice-Miękinia-Wojnowice-Wrocław
Sobota, 26 czerwca 2010 · dodano: 29.06.2010 | Komentarze 0
Wyjazd o 16 spod stadionu na Pilczycach, później Królewiecką i Główną na Marszowice. Na Marszowicach wjeżdżamy do lasu, z którego właściwie wyjeżdżamy w Wojnowicach.
Szczerze mówiąc, to gdybym miał taką średnią na maratonie, jak teraz w tym lesie, to chyba bym go wygrał ^^, przynajmniej w kategorii M0, nawet Adam ledwo co mnie doganiał. Chociaż, może to dlatego, że już przejechał 70 km. Staraliśmy jechać mniej więcej tak, aby nasza trasa pokrywała się z trasą Bike Maratonu.
Za zamkiem na wodzie wjechaliśmy do lasku, w którym tworzyły się słynne korki. Teraz jechało się tamtędy świetnie, tylko trochę hamowaliśmy przy tych rowach. Po wyjeździe z lasu polami do Miękini. Droga przez pola jest już strasznie zarośnięta, trawa oplata nogi, wchodzi w przerzutki. W Miękini robimy postój na lody, dlatego średnia jest taka niska.
Chcieliśmy jeszcze wjechać na Górę Szubieniczną, ale zwalone drzewa na ścieżce nas zniechęciły. Do Wrocławia wracaliśmy kawałek żółtym szlakiem, jednak ktoś sobie kawałek ścieżki ogrodził, później znowu wjeżdżamy w wysoką trawę, lekko się gubimy.
Wylądowaliśmy koło takiego gospodarstwa, koło którego prowadziła trasa maratonu.
Stary, samotny, murowany domek na zakręcie. Jednakże tym razem obszczekały nas psy, jak się okazało tylko jeden był przywiązany. Załapałem wielkiego speeda i zatrzymałem się 500 m dalej, poczekałem na kolegę. Wtedy zauważyliśmy na polu ZAJĄCA. Dalej szosą do Wojnowic, kawałek lasem, w Lesie Mokrzańskim "zjazd" do Wilkszyna i szosą do domu.
Ja dobiłem do 1003 km, kolega ma chyba rekord życiowy, a na pewno roczny - 123 km jednego dnia.