Ten blog prowadzi tajemniczyjogurt z miasta Wrocław. Z bikestats przejechałem już 21369.63 km

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Dane wyjazdu:
51.50 km w 03:41 h
13.98 km/h:
HR max: (%)
HR avg:
(%)
Podjazdy:
m
Rower:Kross Level A4

Bikemaraton #3 - Wałbrzych

Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 0

Ostatni raz górski Bikemaraton jechałem w 2011 - mini w Piechowicach, więc byłem ciekawy jak mi pójdzie. Po dosyć krótkim śnie pojechałem na miejsce zbiórki i zapakowałem się do wesołego niebieskiego busa. W Wałbrzychu było pochmurno, widoczność nie była najlepsza, ale co ciekawe było całkiem ciepło.

Dzięki rozgrzewce całkiem nieźle wystartowałem. na pierwszych podjazdach cały czas trzymałem się w grupie. Jak było szeroko to nie było problemów, ale wystarczył kawałek wąskiej ścieżki w dół, żeby się zrobił korek. Na drugim długim podjeździe dogoniłem Krzyśka Kwaśniewskiego, który startował z drugiego sektora. Zaatakowałem, żeby mieć większą swobodę na zjeździe, ale niestety złapałem kija w przerzutkę. Atak się nie udał, szczęście w nieszczęściu, że nie urwałem haka. Zjazd z Chełmca miał być gwoździem programu. Jechałem w grupie, wszyscy jechali wolno, więc hamulce się gotowały. Ramiona też. Początek zjazdu był w takim jakby wąwozie o ścianach pokrytych trawą, a później zaczął się zjazd strumieniem. Faktycznie całkiem ciekawy. Trochę na farcie tam zjechałem, ale podobno jeżeli wszystko ma się pod kontrolą, to znaczy, że jedzie się za wolno.

Kawałek przed rozjazdem zacząłem odpadać z grupy. Na rozjeździe mega/mini wpadłem w błoto i straciłem kilkanaście sekund co, jak się okazało, przekreśliło moje szanse na dobry wynik. Dalej to już w sumie turlałem się do mety. Cały czas szutry góra-dół, może trochę jakiejś trawy. Profil też mi nie podpasował, ni to górski maraton ni to interwał. Dwa krótkie, nieco bardziej wymagające technicznie zjazdy na pętli mega. Trochę nuda. Jedynie dzięki błotu ta trasa coś zyskała. W międzyczasie zdublowała mnie czołówka giga, dawno mi się to nie zdarzyło. Po drugim bufecie złapał mnie lekki ból brzucha, nie wiem, czy to od miksu kolorowych wódek żeli, czy najadłem się błota. wracając do bufetów, to dwa ostatnie były ustawione bardzo blisko siebie - 12, 29 i 37 km, w rzeczywistości był to 12, 29 i 35 km. Długość trasy również nie zgadzała się z tym, co podał organizator. No ale to BM, niemożliwe, żeby wszystko było dobrze. Rower też dostał w tyłek - nie wchodził mi najlżejszy bieg z tyłu, przednia przerzutka się blokowała. Wątpię, żebym to ogarnął do wtorku.

Wyścig ukończyłem na 199 miejscu open, a miałem możliwość być w okolicy 130. Dobrze, że chociaż przed połową. Słabsze wyścigi każdemu się zdarzają, gość od którego pożyczałem szczotkę do mycia roweru pomylił rozjazd mega/giga i musiał się wracać. Plus dodatni jest taki, że słabe wyścigi dają więcej doświadczenia (albo to taka bajka, którą czołówka wciska ogonom z mini, żeby czuli się nieco lepiej). Mam całą listę rzeczy, które trzeba zrobić/poprawić do następnego razu. Zobaczymy w Wiśle.







Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa amiit
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]