Dane wyjazdu:
60.46 km w
02:21 h
25.73 km/h:
HR max:176 (
86%)
HR avg:156 (
76%)
Podjazdy: m
Rower:
Fort Sprint
Wzgórza Trzebnckie
Niedziela, 19 stycznia 2014 · dodano: 19.01.2014 | Komentarze 3
Wymyśliłem sobie, że po zajęciach na sali z sekcją MTB, pójdę sobie jescze pojeździć na rowerze. Trochę czasu mi o zajęło, bo zanim dojechałem z Chełmońskiego, tramwajem, objazdem i z przesiadką, to w domu byłem chwilę przed 12. Wymontowałęm rower z trenażera, zjadłem obiad i pojechałem na Wzgórza Trzebnckie. Zrobiłem małe kółko z kilkoma hopkami, podjeżdżałem siedząc na siodełku i z wysoką kadencją. W jedną stronę jechało mi się średnio, bo pod wiatr. Powrót był zdecydowanie przyjemniejszy - cały czas ponad 33 km/h na liczniku i to prawie bez wysiłku.
Ogólnie, to ja nie jestem specjalnie towarzyski, ale jak jadę rowerem po szosie, w lesie, idę w górach to zwykle macham. Jak mi się nie śpieszy, to nawet zapytam się kogoś siedzącego z rowerem w rowie, czy pompki mu nie trzeba. A jak spotkam kogoś jadącego w moją stronę, to zwykle zamienię słowo, czy coś. Wiadomo, że różni rowerzyści się trafiają, są tacy, co żywią się tylko żelami i makaronem, inni mają dwa rowery, ale słabą nogę, niektórzy nie lubią jeździć w deszczu. Ktoś tam lubi sobie kupić złote śrubki, a inni z roweru schodzą tylko do spania, a i to nie zawsze.
Charakterów jest mnóstwo, ale jakiego cudaka dzisiaj spotkałem, to nawet
Punkxtr nie ma takiego w swojej kolekcji. Skończyłem trening, wjechałem już do Wrocławia, jadę sobie ścieżką wzdłuż obwodnicy i patrzę, a tu jakiś gość w nieśmiertelnej bluzie Discovery Channel Cycling team i z klasycznym sarmackim wąsem macha do mnie. Zatrzymałem się, żeby się dowiedzieć, o co chodzi.
Ten od razu do mnie, że czemu nie mam włączonych świateł. Kulturalnie mu odpowiedziałem, że jest 15:30 i została prawie godzina do zmroku. Wyglądało na to, że przygotowany na taką odpowiedź, i z satysfakcją powiedział, że na światłach trzeba jeździć cały rok. Nawet mógłbym się z nim zgodzić, gdyby nie to, że wtedy obaj byśmy tkwili w błędzie. Akurat ja używam lampek, w MTB mam Mactronica o jasności 500 lm, w szosówce mam na tyle pół watową diodę i jeszcze małe lampki na baterie zegarkowe. Nawet pół godziny wcześniej miałem włączone światełka, bo poza miastem była mgła. Podczas deszczu też włączam światełka, bo przecież nie chcę, żeby mi ktoś wjechał tyłek.
Później zaczął coś gadać o pieszych na ścieżkach, policji, radzie miasta, rzucając przy tym mocno mięsem. I kiedy mówię mocno rzucając mięsem, mam na myśli mocne rzucanie mięsem. Nawet nie wiedziałem o co już mu dokładnie chodzi, więc odjechałem udzielając nieodpłatnej porady lekarskiej. Jakbym chciał się denerwować, to bym nie szedł na rower przecież...
Wrzucam spokojne zdjęcie dla równowagi.