Ten blog prowadzi tajemniczyjogurt z miasta Wrocław. Z bikestats przejechałem już 21369.63 km

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2014

Dystans całkowity:940.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:38:06
Średnia prędkość:24.69 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:62.71 km i 2h 32m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
70.60 km w 02:37 h
26.98 km/h:
HR max: (%)
HR avg:
(%)
Podjazdy:
m
Rower:Fort Sprint

Południe interwałowo

Piątek, 11 kwietnia 2014 · dodano: 14.04.2014 | Komentarze 2

To samo co ostatnio, ale trochę dłużej. I na południe, nie na północ. No i pogoda lepsza. Jechałem moim ulubionym fragmentem DW346 od Kątów Wrocławskich do Gniechowic, i trochę dziwił mnie duży ruch. W drodze powrotnej przejeżdżałem nad A4 i wszystko się wyjaśniło - Stau.



Dane wyjazdu:
42.80 km w 01:35 h
27.03 km/h:
HR max: (%)
HR avg:
(%)
Podjazdy:
m
Rower:Fort Sprint

WT w deszczu

Wtorek, 8 kwietnia 2014 · dodano: 08.04.2014 | Komentarze 7

Śpieszyłem się przed deszczem, ale nie zdążyłem. Załapałem się nawet na grad. Cztery tempówki, tym razem dwie minuty dłuższe - 8 minut, 2 minuty przerwy.

Dane wyjazdu:
105.50 km w 04:01 h
26.27 km/h:
HR max: (%)
HR avg:
(%)
Podjazdy:
m
Rower:Fort Sprint

Ślężański Mnich

Niedziela, 6 kwietnia 2014 · dodano: 08.04.2014 | Komentarze 0

Nie startowałem, pojechałem z Konradem kibicować jego siostrze, która jeździ w KKS Sokół Kęty. Rano było dosyć chłodno i pochmurno, widoczność słaba - Ślężę było widać dopiero pod Sobótką, a i tam nie w całości. Powrót w pełnym słońcu i z wiatrem w plecy. Zdążyliśmy nawet na końcówkę Tour of Flanders i zwycięstwo Cancellary.









Dane wyjazdu:
60.50 km w 02:14 h
27.09 km/h:
HR max: (%)
HR avg:
(%)
Podjazdy:
m
Rower:Fort Sprint

WT tlenowo

Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 05.04.2014 | Komentarze 0

Zmieniłem w szosie łańcuch na KMC. Mała tlenowa pętla po Wzgórzach Trzebnickich. Myślałem, że drogowcy robią jakieś cięcia pielęgnacyjne, a chyba nie ostanie się ani jedno drzewo w całym powiecie. Po zrobieniu pętelki dopiero się na dobre rozkręciłem, więc te 24 km do domu pokonałem z przyjemnością. aż żal było mi kończyć.




Dane wyjazdu:
48.10 km w 02:34 h
18.74 km/h:
HR max: (%)
HR avg:
(%)
Podjazdy:
m
Rower:Kross Level A4

Jak przyjemnie spędzić popołudnie

Czwartek, 3 kwietnia 2014 · dodano: 04.04.2014 | Komentarze 1

Wiosna rozpoczęła się na dobre, ale MTB nie smakuje tak dobrze jak w środku zimy? Wokół nagle zrobiło się jakoś tak płasko? Jest na to rada, poniżej podaję krótki przepis.

1. Przez cały tydzień wyciskaj waty na szosie, jeżeli pada to nawet lepiej.
2. W słoneczną niedzielę pojedź na zawody, utop rower po osie w błocie, stwierdź, że piasta ma kilometrowy luz.
3. Cały poniedziałkowy ranek serwisuj piastę i grzeb w rowerze. Umyj rower.
4. Rower gotowy do jazdy? To świetnie! Idź na basen.
5. Następny dzień spędź robiąc jakieś nikomu niepotrzebne rzeczy.
6. Kolejny też. Jeżeli bardzo ciebie nosi, to zrób kilka serii brzuszków i pompek. Padnij twarzą na łóżko.
7. Wstań o szóstej, jedź na zajęcia.

Wlepiasz wzrok w każdego rowerzystę na ulicy? Chętnie zrzuciłbyś któregoś z maszyny, byleby przejechać się kawałek? Jesteś na dobrej drodze.

8. Wróć do domu.
9. Jeszcze nie idź na rower, zmień bloki w butach, nasmaruj łańcuch, zapuść sobie jeszcze jakiś fajny rowerowy filmik. Zjedz ciasto, nie chcesz chyba zgłodnieć w połowie.

Chyba jesteś wystarczająco wyposzczony.

10. Idź na rower

Teraz najlepsze.

11. Jak zacznie padać to jedź dalej.
12. Pojedź do wrocławskiego Whistler. Pokatuj trochę zjazdów.
13. Jeździj
14. Spotkaj pół teamu Sport-Profit, też możesz z nimi pojeździć.
15. Jak skończysz, to wróć do domu.

Mniej więcej tak było. Od stadionu pod wiatr, na horyzoncie zbierały się jakieś burzowe chmury, trochę popadało. Później było słonecznie, więc pojeździłem trochę po Lesie Mrozowskim. Wybrałem się na ten singiel, co ma być na maratonie. Ostatnio przejechałem go w całości w siodle. Tym razem też się na to zapowiadało, dopóki na drodze nie stanęła prawie metrowa hopa. Szkoda, że jechałem od dołu do góry. Kijem wykopałem objazd od prawej strony i pojechałem dalej.



Później zjazdy na urwisku. Ten taki z sypkim zakrętem zjechałem dopiero za drugim razem. Za pierwszym zatrzymałem się w połowie. Ponieważ postanowiłem, że muszę wprowadzić sobie więcej powtarzalności, to wróciłem na górę i zjechałem go jeszcze raz. Później dla rozluźnienia trochę łatwiejszych elementów. W międzyczasie spotkałem team Sport-Profit. Kawałek z nimi pojechałem. Wróciłem na urwisko i zaliczyłem jeden, dla mnie nowy, zjazd, za trzecim razem, ale w końcu się udało. Z techniką jest lepiej, chociaż powinienem zjeżdżać szybciej i mniej tylnego hamulca używać.

Później polami i lasem do domu, na kolację :)