Ten blog prowadzi tajemniczyjogurt z miasta Wrocław. Z bikestats przejechałem już 21369.63 km

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:473.87 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:25:53
Średnia prędkość:18.31 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:39.49 km i 2h 09m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
53.36 km w 03:44 h
14.29 km/h:
HR max: (%)
HR avg:
(%)
Podjazdy:
m
Rower:Kross Level A4

teren z Adamem

Piątek, 6 maja 2011 · dodano: 07.05.2011 | Komentarze 1

Pod starym gimnazjum byłem już przed ósmą, pojechaliśmy na trasę mini maratonu zahaczając jeszcze o traile nad Stawem Pilczyckim i panoramę stadionu. Na Wiśniowej Górze butelki były zerwane z nitek, a w każdej były trzy kulki.

Kawałek dalej pobuszowaliśmy po cmentarzu w lesie (trzeba wejść kawałek głębiej, żeby znaleźć ciekawsze rzeczy - ze ścieżki widać tylko dwa groby)


Z tych znalezionych, to najnowszy był chyba z 1955 (nie jestem pewien), a najstarszy z 1828 roku, z niemieckim nazwiskiem.

Komuś już się znudziło leżenie i postanowił wyjść :P
W stawach koło pałacu na wodzie pływały kaczki (to opierzone koło śmieci)


Dane wyjazdu:
32.86 km w 02:03 h
16.03 km/h:
HR max: (%)
HR avg:
(%)
Podjazdy:
m
Rower:Kross Level A4

Blair

Poniedziałek, 2 maja 2011 · dodano: 04.05.2011 | Komentarze 3

Na początku pojechałem do Lasu Pilczyckiego, w sumie, to nie byłem tam od stycznia. Wyrwa w brzegu Odry jest jeszcze większa, teraz nawet nie da się przez nią przeprowadzić roweru. Później pojechałem do Lasu Mokrzańskiego, zrobiłem dwa kołka po Wiśniowej Górze i wróciłem do domu zahaczając o wały nad Odrą, żeby zobaczyć zgliszcza po wczorajszym pożarze. Tak btw, to średnio co dwa lata w mojej okolicy pali się coś "nieprzyjemnego" fabryka styropianu, sortownia odpadów...

Cały trening obfitował w usterki. Gdy wyjechałem tarcza lekko dzwoniła, myślałem, że przejdzie, ale po 3 km dźwięk był już dość intensywny. Zatrzymałem się i poprawiłem zacisk, koło obracało się bezgłośnie, ale gdy zacząłem jechać znowu pojawiło się dzwonienie, ale cichsze. Po kolejnych 4 km znowu poprawiłem zacisk, ale było już w miarę znośnie. Kolejną usterką była zapieczona sprężynka w manetce (?), czasem skok jałowy był ogromny. Psiknięcie wd40 poprawiło jej pracę tak, że chyba od nowości tak nie pracowała, dzięki kundello :). W dodatku cały czas coś cykało z przodu, chyba źle ułożone przewody od hamulców stukały o siebie.

Na szczycie Wiśniowej Góry znalazłem takie coś - dwie butelki zawieszone na gałęziach drzew, w środku każdej jedna kulka, wygląda na metalową. Myślałem, że to jest przynęta na owady - ktoś na wędkę potrzebuje, ale w środku nie ma żadnego płynu, tylko kulka.

Jedyne skojarzenie jakie mi na myśl przychodzi, to:

Dyskusję o butelkach rozpocząłem także tutaj