Dane wyjazdu:
32.86 km w
02:03 h
16.03 km/h:
HR max: (
%)
HR avg: (
%)
Podjazdy: m
Rower:
Kross Level A4
Poniedziałek, 2 maja 2011 · dodano: 04.05.2011 | Komentarze 3
Na początku pojechałem do Lasu Pilczyckiego, w sumie, to nie byłem tam od stycznia. Wyrwa w brzegu Odry jest jeszcze większa, teraz nawet nie da się przez nią przeprowadzić roweru. Później pojechałem do Lasu Mokrzańskiego, zrobiłem dwa kołka po Wiśniowej Górze i wróciłem do domu zahaczając o wały nad Odrą, żeby zobaczyć zgliszcza po wczorajszym pożarze. Tak btw, to średnio co dwa lata w mojej okolicy pali się coś "nieprzyjemnego" fabryka styropianu, sortownia odpadów...
Cały trening obfitował w usterki. Gdy wyjechałem tarcza lekko dzwoniła, myślałem, że przejdzie, ale po 3 km dźwięk był już dość intensywny. Zatrzymałem się i poprawiłem zacisk, koło obracało się bezgłośnie, ale gdy zacząłem jechać znowu pojawiło się dzwonienie, ale cichsze. Po kolejnych 4 km znowu poprawiłem zacisk, ale było już w miarę znośnie. Kolejną usterką była zapieczona sprężynka w manetce (?), czasem skok jałowy był ogromny. Psiknięcie wd40 poprawiło jej pracę tak, że chyba od nowości tak nie pracowała, dzięki
kundello :). W dodatku cały czas coś cykało z przodu, chyba źle ułożone przewody od hamulców stukały o siebie.
Na szczycie Wiśniowej Góry znalazłem takie coś - dwie butelki zawieszone na gałęziach drzew, w środku każdej jedna kulka, wygląda na metalową. Myślałem, że to jest przynęta na owady - ktoś na wędkę potrzebuje, ale w środku nie ma żadnego płynu, tylko kulka.
Jedyne skojarzenie jakie mi na myśl przychodzi, to:
Dyskusję o butelkach rozpocząłem także
tutaj